25.9.15

ROZDZIAŁ 18

Nie wiem jakim cudem ostatnio piszę dość szybko. Rozdział był gotowy już kilka dni temu, ale chciałam, żeby pomiędzy kolejnymi postami było mniej więcej tydzień przerwy. I tak będzie do końca pierwszej części. Przed nami jeszcze około siedem rozdziałów tego tomu, potem drugi, tej samej długości... 
Zobaczymy. Jeszcze ostatnio wydawało mi się, że nie dokończę tego opowiadania do końca 2016 roku, ale jak teraz na to patrzę, to jeśli nie będzie żadnych poślizgów, skończymy w grudniu/styczniu. Czyli nadchodzi czas na przygotowywanie kolejnego bloga. Może tym razem opublikuje coś swojego, a może kolejne fanfiction? Wszystko okaże się niedługo... 
Rozdział tym razem nawet długi (jeśli patrząc na poprzednie posty), bo ma ponad cztery strony. Już wzięłam się za pisanie kolejnego, mianowicie opisu bitwy, więc to niezbyt dla mnie łatwe, chociaż obrazy mam w głowie... 



Dwudziesty drugi września nadszedł zbyt szybko. Nie tylko Hermiona tak uważała. Tydzień wcześniej każdy zaczął pić na umór i potrzebne były eliksiry na kaca dosłownie cały czas. Od alkoholu nikt nie stronił, nawet ci, których Hermiona nigdy by o to nie posądziła. Molly Weasley cały czas miała przy sobie małą buteleczkę ognistej, a Andromeda nie wychodziła z pokoju, gdy nie była lekko podpita. Hermiona razem z Draco robiła eliksiry w pracowni. Oprócz nich, Teodora, Astorii, Pansy i Harry’ego, wszyscy byli przynajmniej lekko wstawiony.
Granger nie wiedziała kiedy nadszedł wieczór. Grace od godziny spała, a oni siedzieli w salonie i rozmawiali, śmiali się. Mimo tego, że wiedzieli, iż powinni wcześniej iść spać, jakoś nikt nie potrafił powiedzieć tego na głos. Ginny źle się czuła, położyła się spać, tłumacząc, że to przez stres, że to przez bitwę, żeby się nią nie przejmowali i dobrze bawili. Teraz, gdy i Scorpius zasnął w pokoju obok, Draco otulił ramieniem swoją żonę, Hermiona już od jakiegoś czasu wpół leżała, wpół siedziała obok Teodora, który gładził jej włosy.
Po jakimś czasie głowa Pansy spadła na ramię niedaleko leżącego Harry’ego. Kobieta zaczęła spokojnie oddychać, a gdy Potter spiął się, Teodor powiedział mu, żeby się nie ruszał. Wiedział, że ostatnimi czasy Pansy nie spała zbyt dobrze, a kiedy już zasypiała, powód musiał być naprawdę dobry, by ją budzić.
 – Chyba powinniśmy iść spać – mruknęła Hermiona, przecierając oczy i zerkając na zegar, który wskazywał, że jest już po północy. Musimy jutro wcześnie wstać i…
 – To dobry pomysł – przytaknął Draco. Wstał, a z nim Astoria. – Scorpius może tutaj spać? Ma strasznie delikatny sen.
 – Jasne. – Teodor już szykował się, aby zabrać Parkison do jej pokoju, kiedy uprzedził go Harry:
 – Ja to zrobię. Idźcie spać.
Kiedy Teodor poszedł wziąć prysznic, Hermiona słyszała jeszcze, jak Astoria mówi Draco, że go kocha. Granger naprawdę z całego serca pragnęła, żeby wszyscy przeżyli.
 – O czym myślisz? – spytał Teodor, podchodząc do niej i przytulając się do jej pleców.
 – O jutrze – szepnęła. – O tym, że nie każdy musi jutro wrócić.
 – Wrócę – powiedział poważnie po chwili. – Na pewno wrócę.
Po chwili obrócił ją do siebie i po raz pierwszy od dłuższego czasu pocałował ją zachłannie. W odpowiedzi Hermiony było bardzo dużo desperacji, bólu, smutku, czuł to, ale kiedy położył ją na łóżko i popatrzył w jej oczy, zobaczył pożądanie.

***

Harry niósł Pansy przez korytarz, kiedy ta poruszyła się niespokojnie i zamrugała powiekami.
 – Harry – mruknęła, nie wiedząc pewnie co się dzieje. – Co ty robisz?
 – Zasnęłaś, niosę cię do pokoju.
 – Uch – westchnęła i przekręciła się tak, aby na niego patrzeć. – Masz wspaniałe oczy, wiesz?
 – Za dużo wypiłaś – stwierdził sucho. Już wcześniej stwierdził, że na nic zda się adorowanie Pansy, że jest zbyt niedostępna, a poza tym miał żonę i…
 – Wcale nie – ucięła, kiedy postawił ją na ziemi przed drzwiami jej sypialni. Spojrzała na niego uroczo i złapała za przód koszulki. – Może wejdziesz na chwilę? – zaprosiła i nie czekając na odpowiedź, zbliżyła swoje usta do jego.

***

Draco popatrzył na śpiącą Astorię i pogładził ją po włosach. Zostawiając Scorpiusa u Teodora i Hermiony liczył na coś więcej dzisiejszej nocy, ale kiedy zobaczył, że żona ledwo trzyma się na nogach ze zmęczenia, odpuścił. Po chwili odwróciła się do ściany, szepcząc coś. Draco wytężył słuch.
 – Zgoda – mówiła. – Zrobię to. Numer dwadzieścia osiem. Tylko nie rób nic mojej rodzinie, błagam!
Draco westchnął, idąc do łazienki. Nic nie wiedział o jakimś tam numerze, bo gdyby była to prawda, to pewnie by się o tym dowiedział… Astoria czasami miała bardzo ciekawe ale i mało rzeczywiste sny. Tamten pewnie też się do nich zaliczał.

***

Nie wierzyła w to wszystko. Przespała się z nim. Przespała się z Potterem. Skorzystała z okazji. Jak ona spojrzy teraz komukolwiek w oczy? Jak spojrzy w oczy Ginny, Hermionie czy Astorii? Nie umiała sobie na te pytania odpowiedzieć.
Leżała w łóżku, do połowy odkryta kołdrą, a obok spał on. Poruszył się niespokojnie, otworzył oczy i spojrzał na nią. Uśmiechnął się, a ona miała ochotę krzyczeć i płakać.
 – Cześć – powiedział, pochylając się nad nią, chcąc ją pocałować.
 – Wynoś się! – warknęła. – Zabierz swoje rzeczy i się wynoś!
Wstała, okręcając się prześcieradłem i stanęła pod oknem, w bezpiecznej odległości od łóżka.
 – Tej nocy i ranka nigdy nie było, rozumiesz?! To się nigdy nie zdarzyło!
 – Zdarzyło się – mruknął, podchodząc do niej. – A ja jestem z tego bardzo zadowolony.
 – ALE JA NIE! – wrzasnęła; podziękowała sobie, że w dzień przyjazdu do instytutu nałożyła na pokój zaklęcie wyciszające, jak nic spowodowaliby zbiegowisko pod jej drzwiami. – Rozumiesz? – szepnęła. – Wynoś się, proszę.
Popatrzył na nią przez chwilę, nie odwróciła wzroku. Kiwnął głową, nałożył spodnie i koszulkę i przed drzwiami powiedział tylko:
 – Mam nadzieję, że przeżyjesz. Powodzenia.
Zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła, jego już nie było.

***

Teodor obudził się pierwszy. Popatrzył na Hermionę i uśmiechnął się. Już przyzwyczaił się do takiego widoku co rano. Jeszcze spała, nie chciał jej budzić, więc jak najciszej wstał z łóżka i poszedł do pokoju dzieci. Grace tej nocy spała nadzwyczaj spokojnie, może po prostu była wyrozumiała i chciała dać odetchnąć tatusiowi? Zamknął drzwi i najpierw popatrzył na Grace. Następnie jego wzrok powędrował do łóżeczka, które tamtej nocy miał zajmować Scorpius, ale to było puste. Skierował wzrok na środek pokoju, a wtedy zguba się znalazła. Mały Malfoy siedział na środku pokoju, bawiąc się zabawkami.
 – Cześć, brzdącu – mruknął i podszedł do dziecka, aby wziąć go na ręce. – Jak się spało?
Scorpius zagaworzył wesoło; Teodora trochę to zdziwiło. Podobno małe dzieci jak Scor zawsze płaczą, kiedy w zasięgu wzroku nie ma ich rodzica.
 – Pilnowałeś mojej małej dziewczynki? – spytał, podchodząc do łóżka Grace. – Zobacz, budzi się. Oj, chyba będzie trzeba ją przebrać, tak myślę. Co ty na to? – Westchnął, kiedy Scorpius po prostu patrzył na jego córkę z uwagą. – Tylko mi się tu nie zakochaj, młody. Moją Grace nie tak łatwo będzie zdobyć. – Zrobił głupią minę, a chłopiec roześmiał się.
 – Zobaczysz jak oboje szybko dorosną, a do Grace zaczną przychodzić chłopcy. – Hermiona stała we framudze, obserwując ich z uśmiechem.
 – Jeszcze czego – fuknął. – Najpierw będą musieli porozmawiać ze mną.
Hermiona zaśmiała się i odwróciła się na pięcie.
 – Zobaczysz. Te kilkanaście lat minie strasznie szybko.

***

Wszyscy siedzieli w ciszy w jadalni i jedli śniadanie. Harry chwilę wcześniej ich do tego zmusił, musieli mieć dużo siły, nikt nie wiedział ile będzie trwała bitwa, a i przerw na jedzenie nie będzie na pewno.
 – Już czas – mruknął Teodor, patrząc na wstającego Pottera.
Pocałował w czoło Ginny, posłał długie spojrzenie Pansy i zaczął coś mówić, ale Hermiona i Teodor go nie słuchali. Nott pochylił się do nosidełka, w którym leżała Grace i pocałował córkę w czoło, po czym popatrzył czujnie na Hermionę. Wierciła się niespokojnie, patrząc na małą, a w jej oczach dostrzegł łzy.
 – Wrócę – obiecał i objął ją ramionami.
Mruknęła coś w odpowiedzi, chyba zaczęła płakać, bo koszulka Teodora nagle stała się mokra i…
 – Uważaj na siebie, dobrze? – szepnęła.
Nic nie powiedział, tylko pocałował ją. Wiedział, że bądź co bądź to może być ich ostatnie spotkanie, ostatni pocałunek, a za chwilę i ostatnie spojrzenie. W pocałunek włożył tyle miłości, czułości i desperacji ile się dało.
 – Hermiono? – Podszedł do nich Draco, niepewnie im przerywając. Sam miał łzy w oczach. Niósł na rękach Scorpiusa, który nie rozumiejąc co się dzieje, rozglądał się na boki, obserwując wiele płaczących ludzi. Astoria stała z boku, tuż prze drzwiach, nie wiedzieć czemu nie podeszła się pożegnać. Miała niepewny wyraz twarzy.
 – Już, jasne. Choć do cioci, Scorpius! – Hermiona wystawiła ręce w jego stronę. Teodor ponownie spojrzał w jej pełne bólu oczy i pocałował ją w czoło.
 – Wrócę – po raz ostatni obiecał i teleportował się, kiedy Potter kiwnął głową.
Draco jeszcze przez jakiś czas stał obok Hermiony. Na koniec uścisnął ją niepewnie, nigdy, choć i może się pogodzili, nie zrobił tego, była to dla niego nowa sytuacja.
 – Zrobię wszystko, żeby przeżył – powiedział, głaszcząc po głowie Scorpiusa.
 – Uważaj na siebie, Draco – szepnęła. Po chwili w jadalni zostali tylko oni. Osoby, które miały bronić instytutu.

***

Tom umówił się z Potterem, że nie będzie zjawiał się w instytucie nawet w dniu walki. Tłumaczył się, mówiąc, że nie chce, aby Hermiona czuła się nieswojo, ale prawda była zupełnie inna. To on nie chciał jej widzieć, nie chciał patrzeć na jej smutek, kiedy żegnała się z Nottem, nie chciał patrzeć na innych, którzy mogli umrzeć przez jego własną głupotę.
Już od rana krążył między kamieniami Stonehenge, przewracając w dłoniach różdżkę. Bał się, cholernie się bał. Nigdy nie brał udziału w żadnej bitwie. Podczas Drugiej Bitwy o Hogwart wyjechał wraz z rodzicami do Stanów, tak zadecydowali, a on się nie kłócił. Nawet było mu to na rękę. Teraz, z minuty na minutę bał się tego, że może sobie nie poradzić. Owszem, umiał władać zaklęciami, ale jeśli stanie naprzeciw kogoś lepszego?

Uścisnął dłoń Potterowi i rozejrzał się wokoło. Niedaleko dostrzegł Notta. Stał niespokojnie, tłumacząc coś swoim przyjaciołom. Kiedy na polu pojawili się śmierciożercy i zaczęły latać zaklęcia Tom obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby jak najwięcej osób przeżyło.

6 komentarzy:

  1. No witam, witam! :3

    "Harry niósł Pansy przez korytarz, kiedy ta poruszyła się niespokojnie i zamrugała powiekami.
    – Harry – mruknęła, nie wiedząc pewnie co się dzieje. – Co ty robisz?
    – Zasnęłaś, niosę cię do pokoju.
    – Uch – westchnęła i przekręciła się tak, aby na niego patrzeć. – Masz wspaniałe oczy, wiesz?
    – Za dużo wypiłaś – stwierdził sucho. Już wcześniej stwierdził, że na nic zda się adorowanie Pansy, że jest zbyt niedostępna, a poza tym miał żonę i…
    – Wcale nie – ucięła, kiedy postawił ją na ziemi przed drzwiami jej sypialni. Spojrzała na niego uroczo i złapała za przód koszulki. – Może wejdziesz na chwilę? – zaprosiła i nie czekając na odpowiedź, zbliżyła swoje usta do jego." - Haha! Hansy! !! :D Prosze, niech Ginny nie przeżyje... Wiem, wiem...

    Rozdział cudowny, trochę bałam się go czytać, w końcu nie wiem, kto przeżyje. Mam nadzieję, że Harry, Pansy i Hermiona na pewno :D
    Nic więcej nie napiszę. Po prostu uwielbiam Toma, tak się zmienił... Oby jak najwięcej osób przeżyło (NIE GINNY). Tak, jestem zua i okrótna XD




    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;
    http://corka-hariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;


    Buziaki i weny!
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
  2. Czułam, że Harry przespi się z Pansy.
    Ładny rozdział.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech wszyscy przeżyją ;D oprócz Ginny i tych których nie wymieniłaś ;P zła ja ✌ xD Teo niech zabihe Macnaira 💞😻 ❤
    ~P. Black

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojna to jedna z najbardziej okrutnych rzeczy na świecie. Nie ma tam miejsca na litość. Wytchnienie i odpoczynek. Rozstanie z rodziną, ból i strach, że więcej nie zobaczysz swoich bliskich może doprowadzić do katastrofy. Katastrowy w własnym świecie. Psychika ludzka jest bardzo krucha.
    Przechodząc do tego rozdziału… Wiedziałam, że do tego dojdzie, że w końcu będą musieli się rozstać. To pożegnanie...Och nie muszę tego komentować zrobiłaś to świetnie. A co do Pansy i Harry’ego trochę żal mi Ginny. Jednak widać tak musiało być.
    Świetny rozdział!
    PS. Wiem, że jeszcze nie dziś, ale lubię wcześniej składać życzenia. Wszystkiego Dobrego!
    Pozdrawiam,
    Beca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i na prawdę cieszę się z tego faktu, że my wojny przeżywać nie musimy. To co dzieje się na zachodzie... jest dla mnie niewyobrażalne, mam nadzieję, że nie będę miała okazji zaznać czegoś takiego, ale...
      Rozdział... bardzo się z niego cieszę, wydaje mi się, że mi nawet wyszedł, choć mógłby być dłuższy. Rozstanie... obiecuję, że jeszcze się zobaczą, przecież planuję jeszcze jeden tom! Jeśli chodzi o Harry'ego, Ginny i Pansy... to zaskoczę wszystkich w następnym rozdziale!
      Ojeju, bardzo mi miło, naprawdę dziękuję, kochana! Pamiętałaś! Chociaż jeszcze zostało 5 dni (nie to że odliczam haha)
      Pozdrawiam gorąco,
      E.

      Usuń
    2. Nie wiem co napisać xd chce żebyś wiedziała że czytam twojego bloga i ze z niecierpliwością czekam na następny rozdział 💚 kiedy opublikujesz kolejny rozdział ? Mam nadzieje ze dość szybko bo jestem bardzo ciekawa jak potoczy się bitwa 💞 i kto przezyje. 😄 proszę niech przezyje Draco i Astoria to taka fajna rodzinka 👪 Scor musi mię rodziców 😊 a co do Teo i Miony mam nadzieje ze będę razem i ze oczywiście Teo przezyje wojnę 👶
      Ps. Życzę ci dużo weny 💝 i powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów 😊 ja wolałabym aby rozdzialy pohawialy się często ale by byly krótsze 👫
      Pozdrawiam 😎
      Marysia 💚

      Usuń