Rozdział pisało mi się niesamowicie ciężko. I nie liczcie na jakąś zabójczą długość, to tylko półtora strony.
Następny? Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że do końca września będzie. Problemem jest czas, już mam zapowiedziane testy z miesięcznym wyprzedzeniem, więc...
Do zobaczenia!
Skurcze
trwały regularnie już od kilkudziesięciu minut, między nimi występowała mniej
więcej dziesięciominutowa przerwa i Hermiona wiedziała, że się zaczęło. Astoria
siedziała przy niej i piła kawę, Pansy usadowiła się na fotelu po drugiej
stronie stolika i uśmiechała się, sącząc sok, a Hermiona nieco zdenerwowana
piła herbatę ziołową.
– Spokojnie. To jeszcze trochę potrwa – mówiła
pani Malfoy co chwilę. – Zwykle cały poród trwa kilkanaście godzin.
Przeniesiemy cię do Munga gdy odejdą ci wody.
Astoria
była zrelaksowana, jak gdyby nic się nie działo. A działo się! Do cholery,
Hermiona już za niedługo będzie rodzić! Tak właściwie to już rodziła!
Po
chwili do pokoju wpadł zdyszany Teodor, błądził wzrokiem od Hermiony do
Astorii.
– Przybiegłem jak tylko Draco mi powiedział!
Hermiono, jak się czujesz? Wszystko dobrze? – pytał szybko. – Ale chwila. Czemu
jesteście takie spokojne?
– Mówiłem ci, że to jeszcze potrwa –
powiedział Draco, wchodząc do pomieszczenia. – Masz jeszcze trochę czasu.
– Może razem z Hermioną się przejdziemy?
Chodź, Hermiono, będzie ci lepiej. – Pansy wzięła Granger pod rękę i wyszły na
korytarz.
Hermiona
nie wiedziała co powiedzieć. Od kiedy spanikowana zawołała Astorię wszystko
działo się jakby poza nią. Wiedziała, że Malfoy wie na temat porodu o wiele
więcej od niej, w końcu urodziła Scorpiusa i… A wtedy jej mąż spokojnie
powiedział, że pójdzie po Teodora, że on też powinien wiedzieć. No i niech
Hermiona przygotuje się na atak paniki ze strony Notta. On też tak miał, gdy
dowiedział się od matki i teściowej, że Astorii zaczęła rodzić.
Kiedy
dwie godziny później poczuła wilgoć na majtkach, powiedziała o tym Astorii.
– No to się zbieramy – zarządziła. –
Niepotrzebnie będziesz wchodziła na górę. Zaczekaj tu, zaraz zejdziemy z twoimi
rzeczami.
Hermiona
kiwnęła głową i po chwili została sama na korytarzu. Zanim się obejrzała, ze
schodów zbiegał Teodor, niosąc torbę, a za nim spokojnie schodziła Astoria.
Granger zdała sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu pani Malfoy stała się
dla niej pewnego rodzaju przyjaciółką. Przebywały ze sobą po kilka godzin
dziennie, Astoria przygotowywała ją teoretycznie do bycia matką, opowiadała jej
historie, kiedy to Scorpius się jeszcze nie urodził… Hermionie wydawało się, że
może jej powiedzieć o większości rzeczy, a kobieta jej nie zawiedzie. Nie
wiedziała, czemu tak szybko zaufała Astorii, ale wydawało się, jakby były
przyjaciółkami od zawsze.
– Możemy się teleportować? To nie zaszkodzi
Grace? – spytała, chociaż zdawała sobie sprawę, że podczas ciąży przenosiła się
tym sposobem kilkukrotnie.
– Teleportacja jest groźna zarówno dla matki
jak i dla dziecka, ale tylko w pierwszym trymestrze ciąży – wyjaśniła Astoria,
uśmiechając się i podając rękę Teodorowi. Hermiona zrobiła to samo.
Dwie
godziny później leżała już na porodówce. Gdy przybyli do Munga, musiała
wypełnić odpowiednie papiery i dopiero później zostawili ją samej sobie w sali.
W przeciwieństwie do mugolskich szpitali, tam Teodor nie mógł być przy
narodzinach Grace. Nie drążyła tego tematu, była zbyt pochłonięta myślą, że już
niedługo będzie trzymać córkę w ramionach, chociaż widziała zdenerwowanie i
irytację Notta.
– Będę tu czekał – wspomniała słowa Teodora,
kiedy wjeżdżała na salę. Uśmiechnęła się wtedy do niego i nic nie powiedziała,
nie chciała tracić sił, wiedziała, że będą jej potrzebne.
***
– CZEMU TO TAK DŁUGO TRWA?! – krzyknął Nott,
wstając i zaczynając chodzić od krzeseł do drzwi.
– Spokojnie, Teodorze – powiedziała spokojnie
Astoria. – To dopiero trzy godziny. Ja rodziłam Scorpiusa dziewięć.
Nott
spojrzał na nią zdziwiony; nie przypuszczał, że rodzenie trwa tak długo.
– Nie patrz tak na mnie. Niektórzy i po
piętnaście godzin spędzają na porodówce. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Mężczyzna
westchnął i przez chwilę nic nie mówił.
– Chcesz kawę, herbatę? Muszę się gdzieś
przejść.
Astoria
kiwnęła głową.
– Jest pora obiadu, a na parterze jest bar.
Możesz mi coś przynieść. – Uśmiechnęła się.
Kiedy
odchodził, Astoria podążyła za nim wzrokiem. Zdaje się, że będzie wspaniałym
ojcem, pomyślała.
Po
około półgodzinie Teodor wrócił. W dłoniach trzymał dwie styropianowe tacki i
kubki z parującą herbatą.
– Nie wiem co jesz, ale mam nadzieję, że
będzie ci smakować. To samo wziąłem dla siebie – powiedział i otworzył pudełko.
Pani Malfoy zerknęła kątem na jego zawartość; Nott wybrał sobie kurczaka po
chińsku. Pachniało wspaniale, więc Astoria także podniosła wieczko do góry.
Chwyciła widelec w dłoń i zjadła pierwszego kęsa.
– Dziękuje, jest pyszne – mruknęła, biorąc
kolejny kawałek jedzenia.
Mężczyzna
mruknął coś w odpowiedzi, ale nic nie powiedział. Porcja z jego tacki zniknęła
w niesamowicie szybkim tempie.
– Chcesz skończyć moje? – spytała. – I tak nie
dam rady tego dokończyć.
Teodor
spojrzał najpierw na nią, nieco zdziwiony, a później swój wzrok przeniósł na
ryż.
– Dzięki – powiedział i puste opakowanie
przełożył na krzesło obok, a to Astorii położył sobie na kolanach.
Nagle
za drzwiami zrobiło się zamieszanie, potem na korytarz wyszła zmęczona położna.
– Ma pan śliczną córkę, panie Nott –
powiedziała.
Wtedy
po raz drugi Teodor uniósł się ponad niebo.
Dobry :3
OdpowiedzUsuń"Astoria siedziała przy niej i piła kawę, Pansy usadowiła się na fotelu po drugiej stronie stolika i uśmiechała się, sącząc sok, a Hermiona nieco zdenerwowana piła herbatę ziołową." - Nie ma to jak rodzić przy popołudniowej herbatce i ploteczkach z przyjaciółeczkami ! :D
Boże, boże! Ona rodzi! Wreszcie! - takie były moje myśli, kiedy przeczytałam pierwsze zdania.
Ta Astoria to normalnie mistrz Poker Face'a - Kasyna w LV są jej! Naprawdę, poród traktować z takim spokojem?... Ale lepsze to niż panika i darcie ryja ;p
Przepraszam za mój dziwny język, mam dosyć szkoły.
Ten moment przed salą porodową... Theo, jakiś ty słodki! Naprawdę, to słodkie, że się tak denerwował!
Ochhh!... Mała słodka Grace <3
Dawaj szybko kolejny rozdział, opisuj nam tą królewnę ! :♥
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;
http://corka-hariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;
Buziaki!
Hariet
Właściwie to opisałam poród mojej siostry, kiedy to rodziła małego... Na spokojnie siedziałyśmy z mamą w domu, czekałyśmy aż odejdą jej wody, bo wcześniej lekarz powiedział, żeby od razu nie przyjeżdżała, bo i tak odeślą ją do domu. :D Chciałam żeby poród był opisany jak najbardziej rzeczywiście, a nie godzinka i już dziecko na świecie... :D
UsuńSzkoła? Proszę cię, ja już mam do końca października testy pozapowiadane, a i egzaminy próbne piszę kilkanaście razy na miesiąc... I codziennie 8 godzin w szkole... I soboty też... Jest weekend, staram się o niej nie myśleć...
Rozdział się... hm... pisze. Może wyrobię się do 15 a siedemnastkę wstawię jeszcze do końca miesiąca? Zobaczymy! (;
Pozdrawiam gorąco!
E.
Cudowny rozdział, każdy mężczyzna tak przechodzi poród, bardziej się denerwuje od mężczyzny. Uwielbiam Twoją Astorie, jest genialna. Nie lubię jak robią z niej idiotke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak, pamiętam jak się mały rodził... Mój szwagier tak wariował, że pielęgniarka dała mu leki uspokajające... :DD
UsuńMam tak samo! Co nie przeczytam, to z Astoria jest jakąś głupią lalką, po prostu masakra.
Do następnego!
Wooow! Mega rzeczywiście (nwm, jak mam to inaczej nazwać xD) opisałaś ten rozdział! Jestem pod ogromnym wrażeniem i życze powodzenia w dalszym pisaniu <3
OdpowiedzUsuńdramione-dont-hurt-her.blogspot.com
Bardzo dziękuję! Właśnie tak chciałam to napisać; żeby był rzeczywiście.
UsuńPozdrawiam!