6.9.15

ROZDZIAŁ 15

Rozdział pisało mi się niesamowicie ciężko. I nie liczcie na jakąś zabójczą długość, to tylko półtora strony. 
Następny? Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że do końca września będzie. Problemem jest czas, już mam zapowiedziane testy z miesięcznym wyprzedzeniem, więc...
Do zobaczenia!




Skurcze trwały regularnie już od kilkudziesięciu minut, między nimi występowała mniej więcej dziesięciominutowa przerwa i Hermiona wiedziała, że się zaczęło. Astoria siedziała przy niej i piła kawę, Pansy usadowiła się na fotelu po drugiej stronie stolika i uśmiechała się, sącząc sok, a Hermiona nieco zdenerwowana piła herbatę ziołową.
 – Spokojnie. To jeszcze trochę potrwa – mówiła pani Malfoy co chwilę. – Zwykle cały poród trwa kilkanaście godzin. Przeniesiemy cię do Munga gdy odejdą ci wody.
Astoria była zrelaksowana, jak gdyby nic się nie działo. A działo się! Do cholery, Hermiona już za niedługo będzie rodzić! Tak właściwie to już rodziła!
Po chwili do pokoju wpadł zdyszany Teodor, błądził wzrokiem od Hermiony do Astorii.
 – Przybiegłem jak tylko Draco mi powiedział! Hermiono, jak się czujesz? Wszystko dobrze? – pytał szybko. – Ale chwila. Czemu jesteście takie spokojne?
 – Mówiłem ci, że to jeszcze potrwa – powiedział Draco, wchodząc do pomieszczenia. – Masz jeszcze trochę czasu.
 – Może razem z Hermioną się przejdziemy? Chodź, Hermiono, będzie ci lepiej. – Pansy wzięła Granger pod rękę i wyszły na korytarz.
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Od kiedy spanikowana zawołała Astorię wszystko działo się jakby poza nią. Wiedziała, że Malfoy wie na temat porodu o wiele więcej od niej, w końcu urodziła Scorpiusa i… A wtedy jej mąż spokojnie powiedział, że pójdzie po Teodora, że on też powinien wiedzieć. No i niech Hermiona przygotuje się na atak paniki ze strony Notta. On też tak miał, gdy dowiedział się od matki i teściowej, że Astorii zaczęła rodzić.
Kiedy dwie godziny później poczuła wilgoć na majtkach, powiedziała o tym Astorii.
 – No to się zbieramy – zarządziła. – Niepotrzebnie będziesz wchodziła na górę. Zaczekaj tu, zaraz zejdziemy z twoimi rzeczami.
Hermiona kiwnęła głową i po chwili została sama na korytarzu. Zanim się obejrzała, ze schodów zbiegał Teodor, niosąc torbę, a za nim spokojnie schodziła Astoria. Granger zdała sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu pani Malfoy stała się dla niej pewnego rodzaju przyjaciółką. Przebywały ze sobą po kilka godzin dziennie, Astoria przygotowywała ją teoretycznie do bycia matką, opowiadała jej historie, kiedy to Scorpius się jeszcze nie urodził… Hermionie wydawało się, że może jej powiedzieć o większości rzeczy, a kobieta jej nie zawiedzie. Nie wiedziała, czemu tak szybko zaufała Astorii, ale wydawało się, jakby były przyjaciółkami od zawsze.
 – Możemy się teleportować? To nie zaszkodzi Grace? – spytała, chociaż zdawała sobie sprawę, że podczas ciąży przenosiła się tym sposobem kilkukrotnie.
 – Teleportacja jest groźna zarówno dla matki jak i dla dziecka, ale tylko w pierwszym trymestrze ciąży – wyjaśniła Astoria, uśmiechając się i podając rękę Teodorowi. Hermiona zrobiła to samo.

Dwie godziny później leżała już na porodówce. Gdy przybyli do Munga, musiała wypełnić odpowiednie papiery i dopiero później zostawili ją samej sobie w sali. W przeciwieństwie do mugolskich szpitali, tam Teodor nie mógł być przy narodzinach Grace. Nie drążyła tego tematu, była zbyt pochłonięta myślą, że już niedługo będzie trzymać córkę w ramionach, chociaż widziała zdenerwowanie i irytację Notta.
 – Będę tu czekał – wspomniała słowa Teodora, kiedy wjeżdżała na salę. Uśmiechnęła się wtedy do niego i nic nie powiedziała, nie chciała tracić sił, wiedziała, że będą jej potrzebne.
***
 – CZEMU TO TAK DŁUGO TRWA?! – krzyknął Nott, wstając i zaczynając chodzić od krzeseł do drzwi.
 – Spokojnie, Teodorze – powiedziała spokojnie Astoria. – To dopiero trzy godziny. Ja rodziłam Scorpiusa dziewięć.
Nott spojrzał na nią zdziwiony; nie przypuszczał, że rodzenie trwa tak długo.
 – Nie patrz tak na mnie. Niektórzy i po piętnaście godzin spędzają na porodówce. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
Mężczyzna westchnął i przez chwilę nic nie mówił.
 – Chcesz kawę, herbatę? Muszę się gdzieś przejść.
Astoria kiwnęła głową.
 – Jest pora obiadu, a na parterze jest bar. Możesz mi coś przynieść. – Uśmiechnęła się.
Kiedy odchodził, Astoria podążyła za nim wzrokiem. Zdaje się, że będzie wspaniałym ojcem, pomyślała.
Po około półgodzinie Teodor wrócił. W dłoniach trzymał dwie styropianowe tacki i kubki z parującą herbatą.
 – Nie wiem co jesz, ale mam nadzieję, że będzie ci smakować. To samo wziąłem dla siebie – powiedział i otworzył pudełko. Pani Malfoy zerknęła kątem na jego zawartość; Nott wybrał sobie kurczaka po chińsku. Pachniało wspaniale, więc Astoria także podniosła wieczko do góry. Chwyciła widelec w dłoń i zjadła pierwszego kęsa.
 – Dziękuje, jest pyszne – mruknęła, biorąc kolejny kawałek jedzenia.
Mężczyzna mruknął coś w odpowiedzi, ale nic nie powiedział. Porcja z jego tacki zniknęła w niesamowicie szybkim tempie.
 – Chcesz skończyć moje? – spytała. – I tak nie dam rady tego dokończyć.
Teodor spojrzał najpierw na nią, nieco zdziwiony, a później swój wzrok przeniósł na ryż.
 – Dzięki – powiedział i puste opakowanie przełożył na krzesło obok, a to Astorii położył sobie na kolanach.
Nagle za drzwiami zrobiło się zamieszanie, potem na korytarz wyszła zmęczona położna.
 – Ma pan śliczną córkę, panie Nott – powiedziała.


Wtedy po raz drugi Teodor uniósł się ponad niebo.

6 komentarzy:

  1. Dobry :3

    "Astoria siedziała przy niej i piła kawę, Pansy usadowiła się na fotelu po drugiej stronie stolika i uśmiechała się, sącząc sok, a Hermiona nieco zdenerwowana piła herbatę ziołową." - Nie ma to jak rodzić przy popołudniowej herbatce i ploteczkach z przyjaciółeczkami ! :D

    Boże, boże! Ona rodzi! Wreszcie! - takie były moje myśli, kiedy przeczytałam pierwsze zdania.
    Ta Astoria to normalnie mistrz Poker Face'a - Kasyna w LV są jej! Naprawdę, poród traktować z takim spokojem?... Ale lepsze to niż panika i darcie ryja ;p
    Przepraszam za mój dziwny język, mam dosyć szkoły.
    Ten moment przed salą porodową... Theo, jakiś ty słodki! Naprawdę, to słodkie, że się tak denerwował!
    Ochhh!... Mała słodka Grace <3
    Dawaj szybko kolejny rozdział, opisuj nam tą królewnę ! :♥



    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;
    http://corka-hariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccccc;;;;;;;;


    Buziaki!
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to opisałam poród mojej siostry, kiedy to rodziła małego... Na spokojnie siedziałyśmy z mamą w domu, czekałyśmy aż odejdą jej wody, bo wcześniej lekarz powiedział, żeby od razu nie przyjeżdżała, bo i tak odeślą ją do domu. :D Chciałam żeby poród był opisany jak najbardziej rzeczywiście, a nie godzinka i już dziecko na świecie... :D
      Szkoła? Proszę cię, ja już mam do końca października testy pozapowiadane, a i egzaminy próbne piszę kilkanaście razy na miesiąc... I codziennie 8 godzin w szkole... I soboty też... Jest weekend, staram się o niej nie myśleć...
      Rozdział się... hm... pisze. Może wyrobię się do 15 a siedemnastkę wstawię jeszcze do końca miesiąca? Zobaczymy! (;
      Pozdrawiam gorąco!
      E.

      Usuń
  2. Cudowny rozdział, każdy mężczyzna tak przechodzi poród, bardziej się denerwuje od mężczyzny. Uwielbiam Twoją Astorie, jest genialna. Nie lubię jak robią z niej idiotke.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam jak się mały rodził... Mój szwagier tak wariował, że pielęgniarka dała mu leki uspokajające... :DD
      Mam tak samo! Co nie przeczytam, to z Astoria jest jakąś głupią lalką, po prostu masakra.
      Do następnego!

      Usuń
  3. Wooow! Mega rzeczywiście (nwm, jak mam to inaczej nazwać xD) opisałaś ten rozdział! Jestem pod ogromnym wrażeniem i życze powodzenia w dalszym pisaniu <3
    dramione-dont-hurt-her.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Właśnie tak chciałam to napisać; żeby był rzeczywiście.
      Pozdrawiam!

      Usuń