3.8.15

ROZDZIAŁ 13

Jeszcze raz dziękuję osobie, która zgłosiła mnie do konkursu na blog miesiąca. Samo to jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Jeśli ktoś chciałby zagłosować, powinien KLIKNĄĆ TU.
Jeśli chodzi o następny rozdział, na pewno nie pojawi się przed dwudziestym. Wyjeżdżam i nawet nie mam zamiaru brać laptopa ze sobą.
A jak Wam mijają wakacje? Właściwie to do mnie dopiero dotarło, że został ich niecały miesiąc... 
Pozdrawiam,
E.




Tomie!
Przepraszam za wszystko. Wiem, że moim zachowaniem mogłam dać Ci nadzieję; wiele słów także powiedziałam nadaremno. Kiedy Teodor odszedł, a ja zostałam sama, w dodatku w ciąży, myślałam, że muszę sobie kogoś znaleźć. Pojawiłeś się Ty i byłam prawie pewna, że zapewnisz mi to,  co potrzebne; że zastąpisz ojca Grace. Nawet nie chodziło mi o mnie. Ale kocham Teodora. Przykro mi i naprawdę przepraszam za to, że dawałam Ci złudną nadzieję na to, że między nami wydarzy się coś więcej.
Jesteś naprawdę świetnym mężczyzną; mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś, kto będzie dla Ciebie bardziej odpowiedni niż ja.
H.
Hermiona odłożyła pióro i wstała z krzesła, opierając się rękoma o biurko. Rzuciła przelotne spojrzenie na łóżko, na którym spał Teodor. Odkąd dowiedział się, że Marcus może wrócić do instytutu lada dzień, nie chciał zostawać w swoim pokoju. Zapytał ją, czy może od czasu do czasu przespać się u niej, bo gdyby Downey się pojawił, nie wiedział jak by się zachował. Zgodziła się, co innego miała zrobić? Poza tym w jego towarzystwie czuła się swobodnie i lubiła spędzać z nim czas.
Westchnęła i powoli podeszła do kanapy. Kręgosłup bolał ją od kilku godzin i żadne z zaleceń lekarza nie pomagało. Siedziała, leżała na lewym boku, zmieniała bardzo często swoje pozycje i nic. Wyglądało na to, że po prostu tak musi być, że trzeba czekać na poród. O ile jeszcze dwa miesiące temu obawiała się porodu i bólu z nim związanego, tak teraz nie mogła się go doczekać. Nieraz już miała trudności ze złapaniem oddechu. Grace się wtedy przemieszczała, a że była już dość duża i brakowało jej miejsca, układała nóżki w okolicy żeber Hermiony. Ktoś, kto stwierdził, że ciąża to bez wątpienia cudowny czas, kłamał.
Po jakimś czasie Teodor zamrugał powiekami i przeciągnął się, siadając na łóżku.
 – Długo spałem? – spytał jeszcze zaspanym głosem.
 – Kilka godzin – rzuciła Hermiona, spoglądając na zegrek. – Idź wziąć prysznic, Harry tu był i powiedział, że o siedemnastej jest zebranie, mamy prawie pół godziny. W łazience masz przyszykowany ręcznik.
Uśmiechnęła się a kiedy wstał i szedł do pomieszczenia, powędrowała za nim wzrokiem. Od kilku dni prawie ze sobą mieszkali. Rankiem Teodor przychodził do Hermiony budzić ją i razem schodzili na śniadanie, a kiedy nie dawała rady, wołał skrzata o śniadanie do jej pokoju. Wychodzili na długie spacery, w czasie których niewiele rozmawiali. Brzmiało to banalnie, ale cisza między nimi mówiła o wiele więcej niż słowa. Niekiedy Teodor obejmował ją w talii, nieraz przez chwilę trzymał za dłoń, ale nigdy nie posunął się dalej. Hermiona śmiała się w duchu, była, można powiedzieć, oczarowana tym, jak Nott się zachowywał. Choć wiedziała, że jeśli zrobiłby coś więcej, nie oponowałaby, zdawało jej się, że tak było lepiej.
 – O czym tak myślisz? – spytał Teodor, siadając obok niej i przyciągając Hermionę do siebie.
 – O niczym – ucięła. Wstała i wygładziła swoją bluzkę. – Powinniśmy już iść.
Teodor podniósł się z kanapy i wyciągnął do niej rękę z pytaniem w oczach. Zawsze tak robił; zadziwiające, że nadal bał się tego, że Hermiona może go odrzucić.
W jadalni usiedli obok Ginny. Posłała im zadowolone spojrzenie, lecz coś w jej postawie mówiło Hermionie, że coś jest nie tak. Postanowiła wypytać o to przyjaciółkę po zebraniu.
 – Dzień dobry wszystkim! – Harry wszedł na podest i stanął naprzeciw zebranym. – Wiem, że to zebranie nie było planowane, ale jakiś czas temu dostałem ważną informację i zadecydowałem, że powinniście się o niej dowiedzieć.
 – Co się dzieje?! – wykrzyknął ktoś z tyłu, zobaczywszy na twarzy Pottera zdenerwowanie i niepokój.
 – Macnair zaplanował ostateczną bitwę na dwudziestego trzeciego września – powiedział na jednym wydechu i zaczął obserwować reakcje zebranych.
Kobiety szeptały ze łzami w oczach, mężczyźni nerwowo rozglądali się po sali, szukając chociaż jednej, spokojnej osoby. Właśnie taki był w tamtym momencie Teodor. Siedział wyprostowany, przyciskając drżącą Hermionę do piersi. Do każdego w tamtym momencie dotarło, że mają niespełna trzy miesiące życia, które są pewne.
 – A więc co robimy?! – wykrzyknął George. Wstał i patrzył wyczekująco na Harry’ego. Pani Weasley spoglądała na swojego syna z dumą. – Jednego brata już straciłem w bitwie, reszty rodziny nie mam zamiaru – powiedział już nieco ciszej.
 – Przecież musimy się przygotować!
Po sali rozniosły się dźwięki aprobaty, ludzie kiwali głowami, strach w ich oczach zaczął zamieniać się w wolę walki.
 – Musimy zaplanować wszystko. Co do szczegółu. – Draco wstał i podszedł do Harry’ego. – Powinniśmy spotykać się częściej. Każdy powinien znać przydatne zaklęcia, mieć dobrą kondycję… no i wolę walki.
Spojrzał wyczekująco na Pottera a potem nachylił się nad nim i szepnął mu coś do ucha. Harry pokiwał głową.
 – Każdy, kto czuje się na siłach, aby we wrześniu walczyć, niech przyjdzie jutro o siedemnastej do ogrodu. – Przerwał na chwilę i zastanowił się nad czymś. – Ma się rozumieć, że kobiety w ciąży, nie są zaproszone. Granger, widzę ten wzrok. Musisz myśleć o dziecku – uciął i zaczął schodzić po schodach. – Mam nadzieję, że przynajmniej połowa z was jutro się ze mną spotka – powiedział smutno, uśmiechając się niemrawo.
***
Ginny stała naprzeciw Harry’ego, zaciskając pięści. Jej oczy ciskały gromy a cała jej postawa mówiła, że kobieta jest naprawdę wkurzona.
 – Po prostu nie rozumiem dlaczego nie możesz iść do przodu. Zrzuć w końcu ten balast, bo cię wciąga – syknęła.
Ostatnimi czasy Harry ją irytował. Chodził zbyt spokojny, cichy, nie wykonywał w jej kierunku żadnych ruchów. Nie robił nic, odkąd dowiedział się o tym, że nie może mieć dzieci. Zachowywał się wobec niej jak kolega, znajomy ze szkoły, a byli, do cholery, małżeństwem!
 – Może masz rację – powiedział po chwili. Patrzył się w coś za nią, a nie w jej osobę. To też denerwowało Ginny. Od kilku tygodni nawet nie spojrzał w jej twarz. Jakby była nikim. – Może powinienem poważnie zastanowić się nad swoim życiem.
 – Musisz tylko pozwolić mi sobie pomóc – szepnęła. W jednej chwili cała złość z niej wyparowała.
 – Ale ja nie potrzebuje pomocy tylko trochę czasu.
 – Dałam ci wystarczająco dużo czasu, Harry. Pozwalałam ci na wszystko. Myślisz, że nie widziałam jak patrzyłeś na Pansy? Jak posyłałeś jednoznaczne spojrzenia kobietom? – powiedziała, podchodząc do niego. Stała teraz bardzo blisko. Harry nic nie powiedział, tylko przytulił ją mocno do siebie, opierając podbródek na jej głowie.
 – Przepraszam, Ginny. Tak bardzo cię przepraszam.
***
Tom uśmiechnął się szyderczo, czytając list od Hermiony Granger. Kobieta, niby naiwna, wydawało mu się, dobrze zrobiła. Nie chciał krzywdzić kogokolwiek, chociaż mogło zdawać się inaczej. Do Waldena przystąpił nie z własnej woli i gdyby mógł, już dawno by się stamtąd wypisał.
Wzrok przeniósł na Amy, krzątającą się po kuchni. Pochodziła z rodziny mugoli i zawsze, kiedy tylko była zdenerwowana, sprzątała bez pomocy magii. Potem uśmiechała się do niego i na pytanie, czemu nie użyła różdżki, odpowiadała zawsze, że to pomagało się jej uspokoić. Fakt, Tom o wiele bardziej wolał sprzątającą Amy niż latające po domu talerze. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie, kiedy żona zobaczyła, że na nią patrzy. Ponownie jego twarz i oczy nic nie wyrażały, był obojętny, zrównoważony.
 – Co? – spytała, marząc nos.
 – Nic – odpowiedział krótko i list wrzucił do kominka. Spojrzenie Amy skierowało się na płonącą kartkę papieru.
 – Co to było?
 – Nic.
 – Możesz się nie powtarzać? Co to było.
 – List od Granger.
 – Co chciała?
 – Zakończyła naszą znajomość – powiedział i wyszedł szybko z domu, zostawiając żonę w szoku.

Po chwili Amy uśmiechnęła się delikatnie. Ostatnio wszystko szło po jej myśli, pomyślała. To dobrze, że Granger w końcu zrozumiała to, co miała zrozumieć już dawno temu. Amy miała przyjemność poznać Teodora Notta i uznała go za bardzo sympatycznego, kochającego Hermione Granger mężczyznę. Jeśli Granger postąpiłaby inaczej, Amy by jej nie zrozumiała. Facet taki jak Nott wydawał się prawie idealny, Hermiona byłaby głupia, gdyby wpierała sobie, że go nie kocha.

8 komentarzy:

  1. Dobrze, Amy,dobrze...
    Cieszy mnie to, że Hermiona zakończyła znajomość z Tomem.
    Mogło być tak pięknie, mogło być Hansy, ale Ginny znów wpierdzieliła się z buciorami. Proszę, niech ona umrze w tej
    cholernej bitwie! (Tak wiem, jestem okrutna). Ciekawi mnie co Dracze powiedział Harry'emu, ale pewnie nic ważnego.
    Zobaczymy, ile osób będzie skorych do walki. Pewnie mało... Hah, Hermiona chce walczyć - błagam, niech ktoś ją zatrzyma na tyłku, żeby go sobie nie obiła.
    W sumie, to ciąża jest wspaniałym okresem... Dobra, żart, ale wiem kto to powiedział: Jakiś facet, idiota w dodatku XD
    Biedna Miona, Grace się wierci. Swoją drogą śliczne imię <3
    Pozostaje życzyć Teodorowi szczęścia w przekonaniu Hermiony, że powinna zostać w swoim pokoju z małą, gdy oni będą walczyć...

    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie cccc;;;;


    Weny
    H

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuiuhu XD Czekam na kolejne poprostu świetne ! Nott całuj ją do cholery *-* <3 :D

    ~Pani Black

    OdpowiedzUsuń
  3. Z rozdziaĺu na rozdziaĺ nie moge sie oderwać!
    Ciekawe co wyjdzie z Harrym i Ginny mysle że się rozejsmdąale to tylko moje domysły. Cieawe co jeszcze Tom wymysli....
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    opowiadaniahp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, rozdział jest świetny! Szkoda, że taki króciutki, ale naprawdę jest świetny. Bardzo się cieszę, że Hermiona skończyła znajomość z Tomem, chociaż jestem więcej niż pewna, że jeszcze się spotkają; ciekawe tylko w jakich okolicznościach. Teodora, za jego zachowanie, skrycie kocham. Zachowuje się tak rozsądnie i ostrożnie, przynajmniej ja mam takie wrażenie. A Grace jest małym nygusem... :D Związek Ginny i Harry'ego wisi na włosku... Jestem ciekawa jaki koniec dla nich planujesz.
    Czekam na kolejny rozdział!

    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę mnie nie było, a tu takie rzeczy się dzieją! Ahh, powiem Ci E. że Theo mógł by rywalizować z Draconem o miejsce najgorętszego chłopaka na mojej liście. Jak tu wchodzę i czytam, zaczynam wątpić w dramione, ale masz dar!<3
    Na początku zaczęło się niby spokojnie. List Hermiony był trochę zaskoczeniem ale jednocześnie i nie. Dobrze że zerwała znajomość z Tomem. Cieszy mnie że relacje Hermiona - Theo są coraz lepsze.
    "Poza tym w jego towarzystwie czuła się swobodnie i lubiła spędzać z nim czas." Ahhh <3 Tak jak ktoś wspominał u góry, niech on ją wkoncu pocałuje!
    Widzę że bitwa się zbliża i zaczynam się bać. A Ginny nigdy jej nie lubiłam więc może zostawić Harry'ego w spokoju.
    Miłego wypoczynku!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko! Na prawdę tu jest magia! Magia! Dziewczyno wywołujesz u mnie takie emocje. Dobrze, że Herm zakończyła tą znajomość. Ginny, Harry, Pasny trudny trójkącik czy może nie?
    Weny!
    Pozdrawiam,'
    Beca

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo szybko dodajesz rozdziały. Czasem trudno mi nadążyć. Bardzo lubię tego bloga. Masz ładny, przejrzysty styl. Postaci są dynamiczne i poprostu miło się czyta. Dobrze tak Tomowi. Hermiona mogła mu osobiście to też powiedzieć. Robi się ciekawej.
    Grace <3.
    Pozdrawiam,
    Lily Evans.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko ja zauważyłam Fred'a w którymś ze wcześniejszych rozdziałów ? Xd

    OdpowiedzUsuń