Cześć!
Wiem, rozdział miał się pojawić kilka dni temu ale jest dopiero teraz bo miałam niewielkie problemy z laptopem. Jak to ja, zalałam go i dopiero w poniedziałek mogłam go dać do serwisu... Na szczęście szybko go naprawili i mogłam dokończyć rozdział.
Następny rozdział będzie jakoś za tydzień, na pewno do końca miesiąca będzie.
Pocałował
ją w czoło i uśmiechnął się.
– Nic mi nie będzie, to tylko wezwanie.
– Obyś miał racje – mruknęła i usiadła z
powrotem na łóżku.
Odwrócił
się szybko i wyszedł z pokoju. Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie było tylko wezwanie. Ostatnimi czasy, Macnair
nie wzywał go za często, można powiedzieć, że wcale tego nie robił. A teraz? Po
co był mu potrzebny?
Po
kilku minutach stał już przed Waldenem. Ironiczny uśmiech błąkał się mu po twarzy,
włosy miał, to był niecodzienny widok, roztrzepane, a oczy świeciły się mu jak
nigdy. Teodor przetarł twarz dłonią; dopiero co wstał i nie dość, że się nie
wyspał to kac męczył go niemiłosiernie. Nawet nie miał czasu, żeby wziąć jakiś
eliksir przeciw skutkom ubocznym nadmiaru alkoholu.
– Jestem – oznajmił.
– Przecież widzę – warknął, podchodząc do
okna. – Nie jestem ślepy, dostrzegam bardzo dużo rzeczy.
Teodor
zastygł na chwilę, lecz po chwili zreflektował się:
– Wierzę, Waldenie.
Macnair
spojrzał na niego groźnie, przez chwilę nic nie mówił.
– Wezwałem cię w konkretnym celu, a mianowicie
mam dla ciebie informację.
– Tak?
– Termin bitwy został już ustalony. Długo nad
tym siedziałem razem z kilkoma zaufanymi
ludźmi i wybraliśmy dogodną dla nas datę i miejsce.
– Podzielisz się nią ze mną?
Ta
krótka chwila, podczas której w pokoju zapadła cisza, męczyła Teodora. Na jego
czole pojawiła się prawie niedostrzegalna kropelka potu.
– Dwudziesty trzeci września, Stonehenge.
– Stonehenge?
– Dość dużo miejsca a poza tym magia w tamtej
okolicy podczas pierwszego dnia jesieni będzie nam bardzo pomocna… Przekaż to w
jakiś sposób Potterowi.
– Czemu akurat to miejsce?
– I tak tego nie zrozumiesz.
– Chciałbym.
– Ale nie możesz. Bez względu na wszystko
jesteś zbyt blisko ze szlamą! – wykrzyknął i walnął pięścią w stół. Odetchnął i
powiedział ciszej: – Znam cię od dziecka, Teodorze. Przyjaźniłem się z twoimi
rodzicami. Byłem jednym z twoich ulubionych wujków. Widziałem jak dorastałeś i
stawałeś się mężczyzną, jak wstępowałeś do Czarnego Pana i byłeś taki szczęśliwy. Chcę dla ciebie jak
najlepiej, Teodorze, naprawdę. Dlatego nie mam zamiaru pozwolić ci na bliższe
bratanie się ze szlamami i zdrajcami krwi – zakończył i zaczął patrzeć na
Teodora wyczekująco.
Nott
spojrzał na niego, pokręcił głową i odwrócił się, zmierzając do wyjścia z
pokoju.
– Chyba nic tu po mnie – powiedział i z hukiem
zamknął za sobą drzwi.
Drogę
do instytutu pokonał w ekspresowym tempie. Przebiegł ścieżkę, która dzieliła go
od budynku, wpadł do holu a potem bez pukania otworzył drzwi do gabinetu
Pottera. Harry siedział pisząc coś w papierach, ale gdy Nott się pojawił, od
razu podniósł głowę i uniósł brwi.
– Stało się coś?
– Dwudziesty trzeci września, Stonehenge.
– Nikomu nie mów. Dowiedzą się w swoim czasie.
Potter
sprawiał wrażenie, jakby o tym wiedział. Wcale nie zaskoczyła go ta wiadomość,
pokiwał głową i delikatnie wyprosił Teodora na zewnątrz, jakby właśnie
powiedział mu o pogodzie a nie bitwie.
Mieli
trzy miesiące, nawet niecałe, zważając na to, że był ósmy lipca, a to…
Przełknął głośno ślinę, wszedł po schodach na pierwsze piętro i skierował się do
komnat Hermiony. Miał trzy miesiące, żeby się nią nacieszyć. Potem będzie miał
miesiąc, który będzie mógł spędzić razem z córką. Nikt nie wiedział, co zdarzy
się podczas bitwy, mogło być i tak, że stamtąd nie wróci… I co wtedy?
Zmienił
zdanie, nie był gotów spojrzeć Hermionie w oczy, był zbyt roztrzęsiony
wiadomością, którą otrzymał. Wszedł do pokoju, który zajmował razem z Blaisem i
wygrzebał z szafy stary dres. Dawno już nie biegał, chociaż kiedyś robił to
nawet z powodu nudy. Pamiętał ranki lub wieczory, które spędzał na robieniu
kółek wokół parku, jak wracał do domu zmęczony, brał prysznic i kładł się spać
szczęśliwy. Potem, kiedy był już z Hermioną wychodzenie po to aby zrelaksować
się w taki sposób stało się rzadkością. Hermiona w bardzo dobry sposób odrywała
go od tego zamiaru. Poza tym, mogli się zrelaksować w inny sposób. Doszło do
tego, że biegał tylko wtedy, kiedy był zdenerwowany a nawet Granger nie chciała
mu wchodzić w drogę.
Ubrał
spodnie, założył koszulkę i narzucił na to siwą bluzę i wybiegł wolno z pokoju,
zamykając porządnie drzwi. Na parterze zobaczył Pansy, która na jego widok
uśmiechnęła się od ucha do ucha.
– Cześć, Teo – przywitała się, kiedy zbliżył
się do niej. – Mogę do ciebie dołączyć? Dawno nie biegałam. Chyba, że wolisz
zostać sam.
Uśmiechnął
się do niej przepraszająco. Zrozumiała.
– No dobra. – Wzruszyła ramionami. – Może
kiedy indziej?
– Na pewno.
Kiedy
był już na podwórku, rozejrzał się wokoło, nie wiedząc gdzie zacząć. Skręcił w
lewo, aby skierować się za dom. Wiedział, że za nim rozciągała się wielka polana,
na której mało kto przebywa, bo jest dość daleko.
Biegał
kilka godzin. Przez jakiś czas obawiał się, czy nie wyszedł z wprawy, ale
jednak nie. Nadal, nie wiadomo jakim cudem, posiadał dobrą formę. Jasne, trochę
szybciej się męczył, ale nie było tak źle, jak przewidywał.
Na
widok jego, stojącego w futrynie, Hermiona uśmiechnęła się i od razu poprosiła
skrzata o coś do picia.
– Nie było cię prawie cały dzień –
powiedziała, odkładając książkę na stolik i siadając na kanapie. – Cały czas
byłeś tam?
– Biegałem.
Hermiona
uniosła brwi ku górze a jej oczy zamigotały.
– Dawno tego nie robiłeś – stwierdziła. –
Stało się coś?
– Nie – skłamał. – Wszystko jest w jak
najlepszym porządku.
***
Astoria
mocniej wtuliła się w tors swojego męża, wdychając jego zapach. Draco głaskał
ją po głowie i nad czymś myślał, był bardzo skupiony. Scorpius był mały, już od
godziny spał spokoju w swoim pokoju, nie przeszkadzając rodzicom.
– Dzieje się coś złego – szepnął Draco. – Coś
bardzo złego.
– Czemu tak myślisz? – Astoria podniosła się
na łokciach i spojrzała na jego twarz.
– Teodor biegał – powiedział, co wywołało
parsknięcie u jego żony.
– I to jest takie straszne?
– Nie biegał od kilku lat, odkąd poznał Hermionę.
To znaczy, od momentu kiedy zaczął z nią być.
– A nie wydaje ci się, że Teodor może chce
mieć lepszą kondycję?
– On zawsze ma dobrą kondycję. Kiedyś z nim
biegałem, ledwo przebiegłem dziesięć kilometrów a on się nawet nie zmęczył.
– Nie wiedziałam o tym.
– Zacząłem z nim trenować podczas siódmej
klasy, skończyłem rok po Hogwarcie bo poznałem cię bliżej i planowaliśmy ślub.
Co nie zmienia faktu, że Teodorem musiało coś porządnie wstrząsnąć, żeby
wyciągnął swój dres.
– Możemy o tym nie rozmawiać? – szepnęła i przysunęła
się bliżej jego twarzy. – Znam o wiele lepsze zajęcia.
Mruknął
coś niewyraźnie i objął ją w talii, przyciągając ją bliżej siebie. W odpowiedzi
pocałowała go, uśmiechając się delikatnie.
Hej! To znowu ja :D
OdpowiedzUsuńTrzy miesiące to okropnie mało: myślałam, że Walden poczeka z pół roku, żeby uśpić czujność Harry'ego, ale zdecydował się na wrzesień. Czuję, że kryje się za tym coś więcej.
Mało Pansy i Hermiony.
Dracze dobrze rozumuje - ciekawe czy coś wyniucha.
Lubię u ciebie Astorię, wspominałam?
Cieszę się, że Miona nic nie wie - nie wiadomo jakby to zniosła. Oby ich córcia była zdrowa ;)
Harry nie dogaduje się z żoną? A może tylko mi się wydaje?
Jak już mówiłam: Hansy :DDDDD
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam w wolnej chwili ccccccccc;;;;;
Weny!
Hariet
Och ❤ Teo ❤ Herm❤ Teomione ❤
OdpowiedzUsuńDraco ❤ Astoria ❤ Drastoria ❤ Asco xD ❤
Hinny ❤ Hansy ❤
Uuu a może Harry i Pansy, a druga to Blaise i Ginny? *-* :D
Dobra jak się nie mieszam bo zaraz zaczne o jakiś fantazjach gadac xD Ogolnie super się czyta i ty nasz ten swój styl którego nie można skopiować po prostu jesteś boska ;D xD :3 Spadam czekam na kolejne ! ;* całuski i życze weny!
~Pani Black ❤
Zaczyna się robić co raz ciekawiej...
OdpowiedzUsuńDopiero znalazĺam Twoją historię i còż czekam na kolejny rozdział.
Wkurza mnie ten caĺy Tom... i McNair i wgl och oni są tacy irytujący!
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Zapraszam do siebie:
Opowiadaniahp.blogspot.com
Z przyjemnością informuję, że na Wspólnymi Siłami pojawiła się ocena Twojego bloga (Kliknij, by przejść do oceny.). Zapraszam do zapoznania się z treścią i skomentowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Niah.
Przynam, że nigdy nie czytałam Teomione. Przekonujesz mnie do tej pary swoim stylem pisania i genialnymi pomysłami. Mam nadzieję, że te trzy miesiące będa najszczęśliwszymi miesiącami Teo i Hermiony. Pozostaje mi czekać na kolejne ruchy Mcnaira i info o stanie ciąży Miony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anapneo
albusdumbledorereally-hp.blogspot.com/