24.7.15

ROZDZIAŁ 12

Cześć!
Wiem, rozdział miał się pojawić kilka dni temu ale jest dopiero teraz bo miałam niewielkie problemy z laptopem. Jak to ja, zalałam go i dopiero w poniedziałek mogłam go dać do serwisu... Na szczęście szybko go naprawili i mogłam dokończyć rozdział.
Następny rozdział będzie jakoś za tydzień, na pewno do końca miesiąca będzie.



Pocałował ją w czoło i uśmiechnął się.
 – Nic mi nie będzie, to tylko wezwanie.
 – Obyś miał racje – mruknęła i usiadła z powrotem na łóżku.
Odwrócił się szybko i wyszedł z pokoju. Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie było tylko wezwanie. Ostatnimi czasy, Macnair nie wzywał go za często, można powiedzieć, że wcale tego nie robił. A teraz? Po co był mu potrzebny?
Po kilku minutach stał już przed Waldenem. Ironiczny uśmiech błąkał się mu po twarzy, włosy miał, to był niecodzienny widok, roztrzepane, a oczy świeciły się mu jak nigdy. Teodor przetarł twarz dłonią; dopiero co wstał i nie dość, że się nie wyspał to kac męczył go niemiłosiernie. Nawet nie miał czasu, żeby wziąć jakiś eliksir przeciw skutkom ubocznym nadmiaru alkoholu.
 – Jestem – oznajmił.
 – Przecież widzę – warknął, podchodząc do okna. – Nie jestem ślepy, dostrzegam bardzo dużo rzeczy.
Teodor zastygł na chwilę, lecz po chwili zreflektował się:
 – Wierzę, Waldenie.
Macnair spojrzał na niego groźnie, przez chwilę nic nie mówił.
 – Wezwałem cię w konkretnym celu, a mianowicie mam dla ciebie informację.
 – Tak?
 – Termin bitwy został już ustalony. Długo nad tym siedziałem razem z kilkoma zaufanymi ludźmi i wybraliśmy dogodną dla nas datę i miejsce.
 – Podzielisz się nią ze mną?
Ta krótka chwila, podczas której w pokoju zapadła cisza, męczyła Teodora. Na jego czole pojawiła się prawie niedostrzegalna kropelka potu.
 – Dwudziesty trzeci września, Stonehenge.
 – Stonehenge?
 – Dość dużo miejsca a poza tym magia w tamtej okolicy podczas pierwszego dnia jesieni będzie nam bardzo pomocna… Przekaż to w jakiś sposób Potterowi.
 – Czemu akurat to miejsce?
 – I tak tego nie zrozumiesz.
 – Chciałbym.
 – Ale nie możesz. Bez względu na wszystko jesteś zbyt blisko ze szlamą! – wykrzyknął i walnął pięścią w stół. Odetchnął i powiedział ciszej: – Znam cię od dziecka, Teodorze. Przyjaźniłem się z twoimi rodzicami. Byłem jednym z twoich ulubionych wujków. Widziałem jak dorastałeś i stawałeś się mężczyzną, jak wstępowałeś do Czarnego Pana i byłeś  taki szczęśliwy. Chcę dla ciebie jak najlepiej, Teodorze, naprawdę. Dlatego nie mam zamiaru pozwolić ci na bliższe bratanie się ze szlamami i zdrajcami krwi – zakończył i zaczął patrzeć na Teodora wyczekująco.
Nott spojrzał na niego, pokręcił głową i odwrócił się, zmierzając do wyjścia z pokoju.
 – Chyba nic tu po mnie – powiedział i z hukiem zamknął za sobą drzwi.
Drogę do instytutu pokonał w ekspresowym tempie. Przebiegł ścieżkę, która dzieliła go od budynku, wpadł do holu a potem bez pukania otworzył drzwi do gabinetu Pottera. Harry siedział pisząc coś w papierach, ale gdy Nott się pojawił, od razu podniósł głowę i uniósł brwi.
 – Stało się coś?
 – Dwudziesty trzeci września, Stonehenge.
 – Nikomu nie mów. Dowiedzą się w swoim czasie.
Potter sprawiał wrażenie, jakby o tym wiedział. Wcale nie zaskoczyła go ta wiadomość, pokiwał głową i delikatnie wyprosił Teodora na zewnątrz, jakby właśnie powiedział mu o pogodzie a nie bitwie.
Mieli trzy miesiące, nawet niecałe, zważając na to, że był ósmy lipca, a to… Przełknął głośno ślinę, wszedł po schodach na pierwsze piętro i skierował się do komnat Hermiony. Miał trzy miesiące, żeby się nią nacieszyć. Potem będzie miał miesiąc, który będzie mógł spędzić razem z córką. Nikt nie wiedział, co zdarzy się podczas bitwy, mogło być i tak, że stamtąd nie wróci… I co wtedy?
Zmienił zdanie, nie był gotów spojrzeć Hermionie w oczy, był zbyt roztrzęsiony wiadomością, którą otrzymał. Wszedł do pokoju, który zajmował razem z Blaisem i wygrzebał z szafy stary dres. Dawno już nie biegał, chociaż kiedyś robił to nawet z powodu nudy. Pamiętał ranki lub wieczory, które spędzał na robieniu kółek wokół parku, jak wracał do domu zmęczony, brał prysznic i kładł się spać szczęśliwy. Potem, kiedy był już z Hermioną wychodzenie po to aby zrelaksować się w taki sposób stało się rzadkością. Hermiona w bardzo dobry sposób odrywała go od tego zamiaru. Poza tym, mogli się zrelaksować w inny sposób. Doszło do tego, że biegał tylko wtedy, kiedy był zdenerwowany a nawet Granger nie chciała mu wchodzić w drogę.
Ubrał spodnie, założył koszulkę i narzucił na to siwą bluzę i wybiegł wolno z pokoju, zamykając porządnie drzwi. Na parterze zobaczył Pansy, która na jego widok uśmiechnęła się od ucha do ucha.
 – Cześć, Teo – przywitała się, kiedy zbliżył się do niej. – Mogę do ciebie dołączyć? Dawno nie biegałam. Chyba, że wolisz zostać sam.
Uśmiechnął się do niej przepraszająco. Zrozumiała.
 – No dobra. – Wzruszyła ramionami. – Może kiedy indziej?
 – Na pewno.
Kiedy był już na podwórku, rozejrzał się wokoło, nie wiedząc gdzie zacząć. Skręcił w lewo, aby skierować się za dom. Wiedział, że za nim rozciągała się wielka polana, na której mało kto przebywa, bo jest dość daleko.
Biegał kilka godzin. Przez jakiś czas obawiał się, czy nie wyszedł z wprawy, ale jednak nie. Nadal, nie wiadomo jakim cudem, posiadał dobrą formę. Jasne, trochę szybciej się męczył, ale nie było tak źle, jak przewidywał.
Na widok jego, stojącego w futrynie, Hermiona uśmiechnęła się i od razu poprosiła skrzata o coś do picia.
 – Nie było cię prawie cały dzień – powiedziała, odkładając książkę na stolik i siadając na kanapie. – Cały czas byłeś tam?
 – Biegałem.
Hermiona uniosła brwi ku górze a jej oczy zamigotały.
 – Dawno tego nie robiłeś – stwierdziła. – Stało się coś?
 – Nie – skłamał. – Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
***
Astoria mocniej wtuliła się w tors swojego męża, wdychając jego zapach. Draco głaskał ją po głowie i nad czymś myślał, był bardzo skupiony. Scorpius był mały, już od godziny spał spokoju w swoim pokoju, nie przeszkadzając rodzicom.
 – Dzieje się coś złego – szepnął Draco. – Coś bardzo złego.
 – Czemu tak myślisz? – Astoria podniosła się na łokciach i spojrzała na jego twarz.
 – Teodor biegał – powiedział, co wywołało parsknięcie u jego żony.
 – I to jest takie straszne?
 – Nie biegał od kilku lat, odkąd poznał Hermionę. To znaczy, od momentu kiedy zaczął z nią być.
 – A nie wydaje ci się, że Teodor może chce mieć lepszą kondycję?
 – On zawsze ma dobrą kondycję. Kiedyś z nim biegałem, ledwo przebiegłem dziesięć kilometrów a on się nawet nie zmęczył.
 – Nie wiedziałam o tym.
 – Zacząłem z nim trenować podczas siódmej klasy, skończyłem rok po Hogwarcie bo poznałem cię bliżej i planowaliśmy ślub. Co nie zmienia faktu, że Teodorem musiało coś porządnie wstrząsnąć, żeby wyciągnął swój dres.
 – Możemy o tym nie rozmawiać? – szepnęła i przysunęła się bliżej jego twarzy. – Znam o wiele lepsze zajęcia.

Mruknął coś niewyraźnie i objął ją w talii, przyciągając ją bliżej siebie. W odpowiedzi pocałowała go, uśmiechając się delikatnie. 

5 komentarzy:

  1. Hej! To znowu ja :D
    Trzy miesiące to okropnie mało: myślałam, że Walden poczeka z pół roku, żeby uśpić czujność Harry'ego, ale zdecydował się na wrzesień. Czuję, że kryje się za tym coś więcej.
    Mało Pansy i Hermiony.
    Dracze dobrze rozumuje - ciekawe czy coś wyniucha.
    Lubię u ciebie Astorię, wspominałam?
    Cieszę się, że Miona nic nie wie - nie wiadomo jakby to zniosła. Oby ich córcia była zdrowa ;)
    Harry nie dogaduje się z żoną? A może tylko mi się wydaje?
    Jak już mówiłam: Hansy :DDDDD

    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam w wolnej chwili ccccccccc;;;;;

    Weny!
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
  2. Och ❤ Teo ❤ Herm❤ Teomione ❤
    Draco ❤ Astoria ❤ Drastoria ❤ Asco xD ❤
    Hinny ❤ Hansy ❤
    Uuu a może Harry i Pansy, a druga to Blaise i Ginny? *-* :D
    Dobra jak się nie mieszam bo zaraz zaczne o jakiś fantazjach gadac xD Ogolnie super się czyta i ty nasz ten swój styl którego nie można skopiować po prostu jesteś boska ;D xD :3 Spadam czekam na kolejne ! ;* całuski i życze weny!

    ~Pani Black ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna się robić co raz ciekawiej...
    Dopiero znalazĺam Twoją historię i còż czekam na kolejny rozdział.
    Wkurza mnie ten caĺy Tom... i McNair i wgl och oni są tacy irytujący!
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    Zapraszam do siebie:
    Opowiadaniahp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością informuję, że na Wspólnymi Siłami pojawiła się ocena Twojego bloga (Kliknij, by przejść do oceny.). Zapraszam do zapoznania się z treścią i skomentowania.
    Pozdrawiam, Niah.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przynam, że nigdy nie czytałam Teomione. Przekonujesz mnie do tej pary swoim stylem pisania i genialnymi pomysłami. Mam nadzieję, że te trzy miesiące będa najszczęśliwszymi miesiącami Teo i Hermiony. Pozostaje mi czekać na kolejne ruchy Mcnaira i info o stanie ciąży Miony.

    Pozdrawiam, Anapneo
    albusdumbledorereally-hp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń