15.3.16

ROZDZIAŁ 3 (23)


UWAGA, UWAGA! POSZUKUJĘ BETY!

Kto ma trochę wolnego czasu, chęci oraz zna się, a także chciałby się tego podjąć, prosiłabym o kontakt w komentarzu lub wiadomość na gg: 54549737




Grace w wieku dziewięciu miesięcy zrobiła swój pierwszy kroczek. Za rączki trzymał ją Draco, a Hermiona klękała kilka kroków dalej. Oboje się śmieli, a Grace gaworzyła, szybko przebierając nóżkami by ostatecznie wpaść w ramiona mamy. Kiedy miała trzy latka Draco, wracając po pracy, wstąpił do sklepu z zabawkami i kupił jej pierwszy rowerek. Był różowy, z frędzelkami po obu stronach kierownicy, trzykołowy. Tuż po kolacji wyszli wszyscy razem na spacer, a malutka Grace pedałowała tuż obok nich.
Hermiona cieszyła się z takiego stanu rzeczy. Draco zawsze traktował Grace tak samo jak Scorpiusa. Kiedy zakupił misia synowi, Grace także go dostawała. Ich prezenty były podobnej wartości. Ona sama także nigdy nie zaniedbywała małego Malfoya. Starała się traktować go na równi z córką, by żadne z nich nie poczuło się lepsze czy gorsze. Sami Grace i Scorpius zachowywali się, byli jak rodzeństwo. Od zawsze wychowywali się razem, więc trochę trudno było im wytłumaczyć, że Sara i Howard z domu naprzeciwko są rodzeństwem, ale oni nie.
Siedziała na fotelu na tarasie, obserwując bawiące się dzieci i przeglądając dokumenty, kiedy Draco wrócił do domu. Od jakiegoś czasu wychodził na pewien czas na rozmowy o pracę, rozdawał swoje życiorysy. Jego znajomy miał mu ponownie załatwić pracę w szpitalu. Draco przyjął tą propozycję, właściwie każdą możliwość zarobku przyjąłby z wdzięcznością, ale myśl o powrocie na stare śmieci wcale mu się nie uśmiechała. Tamtego dnia był na rozmowie kwalifikacyjnej w małym dziecięcym szpitalu. Draco był magomedykiem i w zawodzie chciał pracować. Miał też bardzo dobry kontakt z dziećmi, więc taka praca jak najbardziej mu odpowiadała.
Padł zmęczony na fotel obok jej. Zamknął oczy i potrząsnął głową, a jego włosy zafalowały.
 – Jakieś efekty? – spytała.
 – Powiedzieli, że się odezwą. – Pokręcił głową, dając jej znak, że w to nie wierzy.
 – Ale może jednak? Twój kolega mówił, że potrzebują tam kogoś takiego jak ty.
 – Ale nie byłego Śmierciożercy, Hermiono. – Ucichł na chwilę, patrząc na dzieci. – A jak nie znajdę pracy? Sama naszej czwórki nie utrzymasz.
 – Damy radę – powiedziała, chociaż taka była prawda.
Utrzymanie domu, samochodu, jedzenie… To wszystko kosztowało, Hermiona wiedziała, że z jej dość marnej pensji nie są w stanie wyżyć na dłuższą metę…
 – Jakoś sobie poradzimy – dodała.

Było ciepły jak na początek listopada. Siedziała na ganku, patrząc w ciemną poświatę wieczora, pijąc ciepłą herbatę, opatulona grubym, puchatym kocem… Dzieci wróciły dawno do domu, Draco poszedł do sąsiada, z którym się dość blisko zaprzyjaźnił.
 – Puk, puk – powiedział ktoś, stukając w drewnianą kolumnę.
W świetle małej lampki wiszącej nad jej głową nie mogła zobaczyć twarzy postaci. Wstała, podeszła bliżej i uśmiechnęła się na widok Teodora. Wyglądał zwyczajnie, jego oczy świeciły się radośnie, przypominał jej młodego Teodora na siódmym roku w Hogwarcie.
 – Cześć – powiedziała zdziwiona. Kogo jak kogo ale nie spodziewała się Notta we wtorkowy wieczór. – Coś się stało?
 – Wiem, że się mnie nie spodziewałaś… Nie o tej porze. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, tak wiele się zmieniło przez te lata. – Pokręcił głową.
Hermiona pokiwała, rozumiała go. Była nieco zaskoczona jego wizytą, ale stwierdziła, że kiedy mają spróbować powracać do starych relacji jak nie od razu? Od czasu, kiedy Teodor musiał ją opuścić, nie miała nikogo. W nikim się nie zakochała, nie poszła na ani jedną randkę. W dalszym ciągu kochała Teodora tak samo mocno co lata wcześniej. I pomimo wszystko nie chciała go zamieniać na nikogo innego, nikt nie mógł go zastąpić.
 – Może wejdziemy? – zaproponowała. Teodora nie trzeba było namawiać. Rozsunęła drzwi i skierowała się do kuchni. Słyszała jak Nott je za sobą zasuwa i idzie się za nią. – Herbaty?

Siedzieli już od dłuższego czasu w salonie, rozmawiając na najróżniejsze tematy. Teodor jednak ani razu nie podjął tematu ich córki. Gdy Hermiona zaczynała coś o niej mówić, ucinał go, szybko go zmieniał. Słysząc śmiech Grace dochodzący z góry przez chwilę nic nie mówił, wsłuchiwał się w jej radosne okrzyki, by jakby otrząsnąć się i kontynuować temat jak gdyby nigdy nic.
 – Mamo, mamo! – piszczała Grace, szybko zbiegając ze schodów.
Gonił ją Scorpius, trzymając coś w dłoni. Dziewczynka wskoczyła w ramiona mamy i zaszlochała, całkowicie ignorując Teodora. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, Hermionie przez chwilę przemknęło przez głowę, żeby przypomnieć mu o oddychaniu.
 – Co się stało skarbie? – spytała.
 – Scor straszy mnie pająkami!
 – Scorpiusie… – szepnęła Hermiona. – Ile razy tłumaczyliśmy ci z tatą, że nie można…
 – Dobry wieczór – przerwał jej Scorpius, spoglądając ciekawie na Teodora. – Pan jest tym panem z ministerstwa?
Grace podniosła głowę z ramienia mamy, żeby przyjrzeć się nieznajomemu panu. Miał ciemnobrązowe włosy, które Grace przypominały jej własne. Nad lewą brwią miał małe znamię, dokładnie takie jak ona!
 – Mamo, kto to jest? – spytała. Hermiona spoglądała właśnie Teodorowi w oczy, próbując wyczytać z nich cokolwiek. – Kim pan jest?
 – Jestem Teodor Nott – zaczął. – A ty pewnie jesteś Grace?
 – Tak, proszę pana – powiedziała.
– Hermiono? – Spojrzał na nią pytająco.
Granger wiedziała, że niedobrym rozwiązaniem będzie poinformowanie Grace prosto z mostu o tym kim jest dla niej Teodor. Westchnęła, zastanawiając się czy tamtego dnia, wieczorem, to był ten idealny moment. Widać było po Grace, że jest zmęczona, chociaż odwiedziny kogoś kogo nie znała trochę ją rozbudziły. Córka na pewno będzie zadawać miliony pytań, potem nie będzie mogła spać… Hermiona w końcu stwierdziła, że to nie byłby idealny czas na coś tak ważnego.
Usłyszała krzątanie w holu i do pokoju wszedł Draco. Ogarnął wzrokiem wszystkich i podszedł do nich, czochrając włosy syna. Wzrok miał wpatrzony w Teodora, Hermiona nie mogła wywnioskować czy jest zadowolony z przyjścia Notta czy może jednak odwrotnie. Kiedyś byli przyjaciółmi, ale zdawało jej się, że po tylu latach Draco zmienił swoje nastawienie do Notta. Nie chciała pytać, znała Dracona na tyle dobrze, że wiedziała, że gdyby chciał to by jej to powiedział.
 – Cześć – powiedział i usiadł tuż obok Hermiony. Gdy Teodor mu odpowiadał, Draco nawet na niego nie spojrzał. – Coś się stało, Gee? Wyglądasz jakby cię coś przestraszyło.
Grace uśmiechnęła się do niego i puściła szyję mamy. Wstała, a potem znowu usiadła, tylko że na kolanach Malfoya. Teodor uniósł brwi, ale mógł się spodziewać, że jego córka będzie miała dobry kontakt z Draco.
 – Wujku, kim jest pan Teodor? Mama nie chce mi powiedzieć – poskarżyła i spojrzała na Draco w ten sposób.
Malfoy pokręcił głową, nieświadomie uśmiechając się. Nie potrafił jej nigdy odmawiać, gdy tak na niego patrzyła, ale tym razem musiał.
 – Kochanie, – zaczął, patrząc, jak Grace ziewa, choć skupiona wyczekiwała odpowiedzi – wiem, że mama na pewno ci powie, kim jest Teodor, ale to ona zadecyduje kiedy to zrobić. I jeśli nie chce zrobić tego teraz, pewnie ma jakiś powód.

Teodor wyszedł po chwili, tłumacząc się czymś ważnym, ale Hermiona wiedziała, że to tylko pozory. Przecież sam na początku powiedział, że nie miał nic do robienia. Zdawało jej się, że to przez Draco, Teodor stawał się przy nim cichszy, małomówny. Nie wiedziała o co chodziło, przecież nie miał się o co martwić, Draco jej nie zabrał. Na pożegnanie uścisnął ją niezdarnie, a ona spytała się czy za kilka dni nie chciałby wyjść z nią i Grace na ciastko. Zdecydowała, że następnego dnia po przyjściu z pracy usiądzie z Grace, otworzy stary album i opowie jej o mamie i tacie. Mogła się spodziewać jaka będzie reakcja Gee, będzie wstrząśnięta, a cały jej poukładany mały świat stanie na głowie… Żałowała, że tak późno podjęła się za wprowadzenie taty do życia Grace. Gdyby robiła to od małego, opowiadała córce o Teodorze, mówiła, że tata wróci… Grace by na niego czekała, a w tamtym momencie pewnie tkwiła by w jego ramionach…
Ale ani Grace nie była nauczona mieć tatę, ani Teodor nie był przyzwyczajony do bycia ojcem. Dla obojga to będzie nowość, była tego pewna.

 – To jesteś ty, mamo? – spytała Grace.
Siedziały na kocu, obok nich porozkładane wszystkie albumy, które posiadała Hermiona z czasów jej związku z Teodorem.
 – Miałaś super włosy – stwierdziła, kiedy mama odpowiedziała pokiwała głową. – A to jest pan Teodor? – zerknęła na Notta przechadzającego się po ogrodzie.
 – Tak, kochanie, to on.
Zdjęcie zostało zrobione podczas ostatnich tygodni ostatniego roku, siedzieli pod drzewem obok jeziora, rozmawiali. Fotografię zrobiła ukradkiem Ginny i po kilku latach im je dała, kiedy zaczęli komplementować album.
Kolejne zdjęcia przedstawiały Teodora i ją w różnych sytuacjach; święta, walentynki, wakacje. Grace komplementowała Hermionę, komentowała po kolei wszystkie fotografie, pytała o każdą nową osobę. Ostatnie z nich było sprzed ośmiu lat, kilka dni przed porodem. Stali w słońcu przed budynkiem instytutu całą grupką, Teodor, Harry, Ginny, Ron, Blaise, Pansy, Draco, Astoria, Scorpius i ona. Byli szczęśliwi, w komplecie…
 – To jest mama Scora? – spytała, wskazując na panią Malfoy. Hermiona pokiwała głową. – Bardzo ładnie wyglądasz z panem Teodorem. – Patrzyła jak na magicznym zdjęciu Nott całuje jej mamę w czoło, obejmując ją i trzymając ręce na jej ciążowym brzuchu.
 – Kochanie… – zaczęła, zauważając, że to idealny moment. Teodor ukucnął obok nich i położył dłoń na jej ramieniu, dodając jej otuchy. – Teodor jest…
Nagle usłyszała jak drzwi werandy otwierają się, a na podwórko wbiega roztrzęsiony Harry. Miał przekrzywione okulary, roztrzepane włosy i ślady łez na policzkach. Nie widziała go w takim stanie od czasu bitwy, wrócił wtedy do instytutu i znając liczbę poległych, opadł na krzesło i zaczął płakać. Wstała szybko i podbiegła do przyjaciela.
 – Harry! Co się stało? – spytała.
Popatrzył jej w oczy, a potem zagarnął w swoje ramiona.
 – Mama… Molly umarła...

Nie wiem na co zwalić tak późny termin publikacji... ;c Trochę zabiegana ostatnio jestem, testy zbliżają się wielkimi krokami... Nie wiem czy do końca kwietnia cokolwiek nowego się pojawi... Postaram się, ale nie obiecuję. 
Jak podobał się rozdział? Co sądzicie? 
*SZUKAM BETY*

7 komentarzy:

  1. Podoba mi się taki Draco i w sumie to mu właśnie kibicuję, znaczy im - dzieciakom, Hermionie i Blondasowi. Chciałabym żeby stało się coś magicznego, takiego łoł. Przykro mi, że uśmierciłaś Molly, mam nadzieję, że będzie to dobrze rozwinięty wątek.
    Pozdrawiam,
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie!
      Szczerze powiedziawszy, tak samo jak tobie, podoba mi się taki Draco... Chociaż już od początku było powiedziane, że to jest to Teomione i będzie Teomione.
      Mogę jedynie zdradzić, że śmierć Molly spowoduje wyjawienie się kilku sekretów. :)
      Pozdrawiam,
      E.

      Usuń
    2. Wiem, wiem, ale zawsze można mieć nadzieję :)

      Usuń
  2. Dalej szukasz bety? Jeśli tak, zapraszam na mejla. sila.czerni[at]gmail.com
    Chciałabym jednak zaznaczyć jedną rzecz: ja rozumiem betę jako wspólną pracę nad tekstem, nie poprawianie błędów za kogoś. Szanuję również swój czas. Tak więc chciałabym otrzymać od Ciebie tekst w najbardziej odpicowanej formie, na jaką Cię stać.
    Nie chcę być zrozumiana źle, ale nie zwykłam odwalać roboty za kogoś, którą wiem, że ten ktoś jest w stanie zrobić sam. Dlatego chciałabym, żeby tekst mi podesłany był wolny od kwiatków tego typu:
    "Pokoik był mały, mieściła się tu tylko, dwuosobowe łóżko, szafki nocne" - (drugie zdanie prologu) bo coś takiego sama jesteś w stanie wyłapać.

    Pozdrawiam ciepło,
    mózg

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Cała drżałam jak przyszedł Teodor i czekałam tylko jak mała na niego zareaguje...Dziewczynka jest bardzo bystra, że zauważyła podobieństwo między nim a sobą. Tak to podoba mi się relacja Draco i Hermiony...<3 Molly....jeju :C co teraz...
    Pozdrawiam E.! I zyczę duzo wolnego czasu kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :D Czekam na next. Świetnie Piszesz, kocham twój styl ;3
    Pozdrawiam i życzę weny
    Black

    OdpowiedzUsuń