– Możemy porozmawiać w bardziej…
odosobnionym miejscu? – zapytał Teodor, gdy Potter wręcz nakazał mu mówić, co
się stało.
– Jasne, możemy przenieść się do naszego
domu.
Po chwili był już u Potterów. Harry
siedział w garniturze na fotelu, powoli nalewając Ognistej do szklanek, a Ruda
– jak kiedyś Teodor zaczął ją pieszczotliwie nazywać, co jednocześnie
skutkowało awanturą – poszła przebrać się z sukni ślubnej w bardziej wygodne
ubrania.
W momencie, kiedy Hermiona zemdlała,
wesele odwołano, a goście, wiedząc, że nie można zaczynać ze zdenerwowanym
Chłopcem-Który-Przeżył, zawiedzeni rozeszli się do domów.
– Teraz opowiesz? – zapytał Potter
poluzowując krawat.
– Rudej nie ma – powiedzał Nott głosem
wypranym z emocji. Wiedział, że gdyby Ruda tu była, awantura trwałaby do
rana.
– Nott, ile razy ja cię prosiłam. NIE MÓW
DO MNIE RUDA! – wykrzyknęła Ginny, schodząc ze schodów. Siadając w drugim
fotelu, zaczęła mamrotać. – Ja się chyba przefarbuję.
– Jak widzisz, moja żona już jest, więc, z
łaski swojej, zacznij opowiadać – ponownie poprosił Potter, uśmiechając
się z powodu Ginny.
– No dobra – Teodor rozsiadł się wygodniej
na sofie i wziął łyk whisky. – Zaczęło się, kiedy była ta afera z Akabanem.
Wielu śmierciożerców uciekło, no i do tej pory nie zostali schwytani.
Opowiedział im, jak pewnego dnia jego
Mroczny Znak – który do tamtej chwili trochę wyblakł –znowu odzyskał kolor,
piec zaczęło jak dawniej. Nie mógł nic zrobić, jak tylko stawić się w
wyznaczonym miejscu… Wiedział, że był tchórzem. Kiedy tylko Walden Macnair,
który teraz kontrolował wszystkich zwolenników zmarłego Czarnego Pana, poprosił
go o ponowne przyłączenie się do śmierciożerców, zgodził się. Zaczął pracować
dla nich, jednocześnie zbierając wszystkie informacje, jakie według Teodora
mogłyby się kiedyś przydać. Przecież tak na prawdę nie był po ich stronie. I
wtedy, kiedy opuścił Hermionę, dostał zlecenie. Miał za zadanie udać się do
Europy i namówić starych śmierciożerców do powrotu.
– Powiedzmy, że ci wierzę – mruknął Harry,
przerywając ciszę, jaka zaległa między nimi, kiedy Nott skończył opowieść. –
Ale po co wróciłeś?
– Moja misja zakończyła się i wróciłem do
Londynu właśnie w dzień waszego ślubu. Dowiedziałem się, gdzie jest Hermiona i…
po prostu chciałem ją zobaczyć, dowiedzieć się, czy jest cała i zdrowa. Czy
jest szczęśliwa. Wcale nie musiałem się do niej zbliżać. Jedynie widzieć, że
jest. A złożenie wam życzeń na nową drogę życia było doskonałym pretekstem. Gdy
zobaczyłem, że jest w ciąży, a w dodatku z takim zaufaniem patrzyła na tego,
jak mu tam, Thomasa czy kogoś… zagotowało się we mnie. Miałem nadzieję, że te
sześć miesięcy pozwoliło mi o niej jako tako zapomnieć, przynajmniej odrobinę…
– przerwał na chwilę, by zaczerpnąć powietrza. – Ja ją kocham, serio. I
naprawdę żałuję. I proszę, pomóżcie mi ją odzyskać. I, i... przepraszam.
***
Siedział przy kominku w domu Pansy. Była
jego ostoją, a także jedyną osobą na tyle cudowną, aby pozwolić mu u siebie
pomieszkać. Blaise wyjechał w służbowych sprawach do Nowego Jorku. Draconowi urodził się syn, a poza tym jego żona, Astoria... więc jego dom to dla Teodora
Notta ostateczność. Crabbe zginął w Bitwie, a nawet gdyby żył, to Teo by go
kijem nie dotknął. Goyle miał misję związaną ze śmierciożercami, a zaangażował
się w to tak bardzo, że chyba nawet zapomniał, że ktoś taki jak Teodor Nott
istniał. Dafne Greengrass wyjechała na Hawaje ze swoim nowym kochankiem.
Odrodzona grupa śmierciożerców także odpadała. Wbrew wszystkiemu, Teodor nie
chciał mieć z nimi nic wspólnego. A miał jedynie dlatego, że chciał żyć.
Potterowie odpadali już za samo bycie Potterami. Choć Potter obiecał mu pomóc i
jakoś wyciągnąć go z tego bagna, raczej szczytem marzeń Harry’ego nie było
usłyszeć, że Nott nie ma gdzie mieszkać, i ma nadzieję, że to on go przygarnie.
Ojciec zginął w Bitwie, nie to, że się z tego powodu nie cieszył. Matka umarła,
gdy miał sześć lat. Rodzeństwa nie posiadał. Została tylko Pansy. Jego ukochana
Pansy.
– Teo, proszę, nie zadręczaj się. Oni ci
pomogą. – Dosiadła się, podając mu kieliszek wina.
Pansy była cudowna. Teodor zdawał sobię
sprawę z tego jakim jest szczęściarzem, że posiadał taką przyjaciółkę. Nieraz
nieco porywcza i niepanujaca nad emocjami, ale przecież te wszystkie cechy
tworzyły jedną i niepowtarzalną Pansy. Posiadała wady jak każdy, lecz
dysponowała także zaletami, które przeważały. Nie chciał jej zmienić. Pansy
była właśnie taka, jaka miała być, i za to ją kochał.
– Ona jest w ciąży – wyszeptał, wpatrując
się w ogień.
– Kto jest w ciąży?! – wykrzyknęła
zdezorientowana Pansy.
– Hermiona. Ona... Nosi moje
dziecko. Pansy, ja będę miał dziecko.
– Granger jest w ciąży? Jakim cudem…
– Nie udawaj głupiej, mam ci wytłumaczyć,
jak się robi dzieci? – Popatrzył na nią sugestywnie.
– Ale odszedłeś od niej…
– Logicznie rzecz biorąc, musiała zajść w
ciążę przed moim odejściem.
– I ci nie powiedziała? Cholerna su…
– Nie kończ, Pan! Proszę, nie kończ.
– Przepraszam. – Pogłaskała go po
ramieniu, po czym odeszła do kuchni. Doskonale wiedziała, że chciał być teraz
sam.
***
Następnego ranka obudziły go promienie
słońca spadające na twarz. Uśmiechnął się delikatnie. Ociągając się, usiadł na
sofie, która służyła mu także za łóżko, i spojrzał na zegarek; wskazywał kilka
minut po dziewiątej.
Westchnął i przeczesał włosy palcami,
nadając im tym samym codziennego wyglądu.
Jego oczy rozszerzyły się, kiedy do pokoju
wleciał patronus i przemówił głosem kogoś, kogo tym bardziej się nie
spodziewał.
– Przyjedź do szpitala, jeśli możesz.
Proszę. – Usłyszał głos Hermiony i momentalnie skoczył na równe nogi.
Po chwili stał już w pełni ubrany nad
kawałkiem papieru i z piórem w dłoni.
Droga Pansy,
Dostałem wiadomość od
Hermiony, abym przybył do szpitala. Boję się, że coś stało się z dzieckiem.
Kiedy wszystko się wyjaśni, dam ci znać.
Teo
Teleportował się do Munga a towarzyszyło
mu jak zwykle cichy trzask..
***
Biegł przez szpitalne korytarze tak
szybko, jak nigdy dotąd. Bał się. Teodor Nott cholernie się bał. Co prawda, ten
idiota Tom przekazał mu, że Hermiona chce się z nim spotkać, gdy wyjdzie ze
szpitala. Dopiero gdy z niego wyjdzie… A może naprawdę coś się stało?
Miał w głowie różne myśli. Począwszy od tego,
że nie daj Merlinie, Hermiona poroniła, poprzez komplikacje związane z ciążą,
do tego, że dziecko się urodziło.
Bał się również o nią. Przecież ją kochał.
Każdy normalny mężczyzna bałby się o swoją kobietę.
Zatrzymał się tuż przed jej salą.
Odetchnął kilka razy i pociągnął za klamkę.
– O, jesteś – uśmiechnęła się Hermiona.
Siedziała na szpitalnym łóżku. – Przepraszam, że cię poprosiłam, pewnie cię
obudziłam… Ale Harry jest w ministerstwie, Ginny w Muszelce, a Tom w pracy…
– Nic się przecież nie stało. Nie obudziłaś mnie. Poza tym i tak musimy przecież porozmawiać.
***
– Hermiono? – mruknął, kiedy przechodzili
przez park.
Kobieta, jako że była w ciąży, nie mogła
się teleportować. Za dawnych czasów bardzo lubili spacery, wiec zdecydowali się
na tę formę transportu.
– Hm? – Granger zdawała się być gdzieś
indziej, a jego głos właśnie przywołał ją do rzeczywistości.
– Dasz mi to wszystko wytłumaczyć? –
zapytał.
Kobieta nagle zatrzymała się i usiadła na
pobliskiej ławce.
Wcale nie chciała dawać mu cienia szansy
na tłumaczenia. Zbyt bardzo zranił ją, odchodząc pół roku wcześniej. Lecz
jednak ciekawość wzięła górę. Jaki powód musiał mieć Teodor, aby ją zostawić?
No i po co wrócił?
– Mów, byle szybko – powiedziała sucho i
skierowała na niego swój wzrok.
Betowała Degausser.
Mam mieszane uczucia co do tego opowiadania. Hermiona w ciąży z Teodorem, on ją zostawia i po pół roku wraca. Nie wiem co mam o tym myśleć. Jakiś czas temu przeczytałam ,,Jeden Jedyny Wyjątek", z czystej ciekawośc, ale tak mi się spodobała ta para, że zaczęłam szukać jakiegoś opowiadania. Niestety znajdowalam same miniaturki...
OdpowiedzUsuńTen blog to moja nadzieja na dłuższe Teomione, dlatego będę tu zaglądała i zostawiała po sobie ślad, w postaci nie rozgarnietego komentarza.
Nie zrażaj se moimi mieszanymi uczuciami, muszę przywyknąć do takiefo stylu pisania, to wszystko.
Weny życzę!
Pozdrawiam, Anai
Nie mam pojęcia czemu miałabym się zdążyć do twoich mieszanych uczuć. Wiem, że każdemu podoba się co innego, a mój styl pisania ma jeszcze duże braki, choć ciągle nad nim pracuje. Jednak jest mi bardzo miło, że tu jesteś i planujesz zostać na dłużej.
UsuńCo do wątku ciąży, jego wyjazdem i powrotem... Też przez kilka tygodni miałam co do tego obiekcje czy to dobry pomysł i czy dam sobie radę. Ale czy daje mogą zadecydować jedynie czytelnicy.
Dziękuję i również pozdrawiam,
Expecto.
Jestem ciekawa, czy Teo powie Hermionie prawdę i czy ona mu uwierzy. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. Znalazłam dwa błędy w tekście:
OdpowiedzUsuń1. – Zaczęło się, kiedy była ta afera z Akabanem. ---->Azkabanem.
2. Przecież tak na prawdę nie był po ich stronie ---> naprawdę
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, pamiętaj.
UsuńMam ochotę odrobinę zmienić częstotliwość dodawania rozdziałów, ale to może kiedy indziej. Doskonale zdaje sobie sprawę jak długo trwają te 3 tygodnie, ale jak na razie nie mam kontaktu z betą, a potrzebę mi jest spojrzenie na rozdział obcego... Rozgadalam się.
Dzięki za znalezienie błędów ;)
Wiem, że to pierwszy stopień do piekła ;) Mama mi to powtarza odkąd skończyłam pięć lat ,ale od tych dwudziestu lat jeszcze się nie nauczyłam ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCzy się cieszę? Każdy nowy czytelnik jest dla mnie jak kolejna gwiazdka!
UsuńMuszę Cię chyba zmartwić. Był to ostatni rozdział zawierający przeplatające się wspomnienia z teraźniejszością...
Dzięki za miłe słowa i na pewno kiedy tylko znajdę czas, zajrzę również do Ciebie :)
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i oświadczam wszem i wobec, iż zostaje! ;)
OdpowiedzUsuńMasz OGROMNY talent do pisania i tego ci zazdroszczę. Będę tutaj zaglądać częściej. No i oczywiście czekam na następny rozdział.
~Zuza
www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com
Bardzo mi miło, że zostajesz, naprawdę!
UsuńDziękuje, choć sądzę, że nie ma czego zazdrościć. Piszę średnio, są lepsi ode mnie ale dążę do jak najlepszych efektów. :)
Bardzo interesuje mnie, co masz zamiar zrobić dalej. Muszę pędzić do następnego postu :)
OdpowiedzUsuńTłumaczenia Notta jakoś mnie nie przekonują. to znaczy nie wątpie, że mówi prawdę, ale kurde...mógł jakoš inaczej to rozegrać. nie przyłaczac sie do nich. Bo teraz bedzie miał dziecko i niby jak chce sie od nich wyrwać...? a Hermiona? przeciez ona i dziecko mogą byc w niebezpieczeństwie.
OdpowiedzUsuńwww.swiatlocienn.blog.pl